Boże Ciało w Krakowie. Abp Jędraszewski: odrzucenie Chrystusa musi prowadzić do przemocy i wojen
Duchowni Archidiecezji Krakowskiej, krakowianki w tradycyjnych strojach, członkowie Bractwa Kurkowego, przedstawiciele i przedstawicielki zakonów i katolickich uczelni, dzieci pierwszokomunijne oraz wierni przeszli ulicami Krakowa w procesji Bożego Ciała. Kuria szacuje, że w różnych momentach uroczystości mogło w nich wziąć udział nawet 11 tys. osób. Krakowską Kongregację Kupiecką reprezentowali zastępcy prezesa Jacek Fortuna i Zbigniew Burdak oraz Łukasz Grabowski.
Uroczystości Bożego Ciała rozpoczęły się mszą na Wawelu, której przewodniczył abp Marek Jędraszewski. Kazanie wygłosił bp Jan Zając. Mówił m.in.: Wobec wołania ludzkości o zaspokojenie głodu pokoju i prawdy, głodu szacunku dla godności człowieka, głodu miłosierdzia zmartwychwstały Chrystus karmi nas Bożym Słowem i Bożym Ciałem i zaprasza nas, byśmy na nowo przyjęli Jego tajemnicę, która dokonała się w zaciszu Wieczernika. Miłość Chrystusa nie jest zastrzeżona tylko dla nielicznych - jest ona dla wszystkich.
Procesja, która wyruszyła z Wawelu po zakończeniu mszy świętej, zatrzymywała się kolejno przy czterech ołtarzach zbudowanych wzdłuż Drogi Królewskiej - obok kościołów: św. Idziego, świętych Apostołów Piotra i Pawła, św. Wojciecha na Rynku oraz Bazyliki Mariackiej. Na ulicach Krakowa uczestników procesji obserwowały również tłumy przyjezdnych, którzy spędzają długi czerwcowy weekend pod Wawelem. Przy ostatnim ołtarzu obok kościoła Mariackiego wierni wypełnili połowę placu między Bazyliką a Sukiennicami.
Abp Marek Jędraszewski podczas homilii na zakończenie centralnej procesji Bożego Ciała przy Bazylice Mariackiej nawiązywał do wojny w Ukrainie.
- Jeśli Chrystus jest naszym pokojem, jeśli jest On tym, kto pojednał ludzi między sobą przez swój krzyż i jeśli On uczynił ich na nowo Bożymi dziećmi, umożliwiając im przystęp do Boga Ojca, to odrzucenie Chrystusa musi prowadzić do przemocy i wojen, do wrogości między ludźmi i do przekreślania w innych godności Bożych dzieci, a w konsekwencji do odrzucenia nadziei w wieczne zbawienie - mówił. Tę właśnie prawdę potwierdzają tragiczne doświadczenia dwudziestego wieku, w tym przede wszystkim dzieje drugiej wojny światowej, sprowokowanej przez obydwa ówczesne systemy totalitarne: bolszewicki ateizm oraz hitlerowski, pogański nazizm. Tę prawdę potwierdza także toczona obecnie wojna na Ukrainie spowodowana przez imperialne dążenia Rosji. Wraz z okrucieństwami tej wojny, które nie oszczędzają nawet małych dzieci, wraz z ogromem krzywd dotykających ludność cywilną, równocześnie doświadczamy wielkiej obojętności ze strony niektórych państw Europy zachodniej, które tęsknią tylko do tego, aby jak najszybciej mogły powrócić do prowadzenia dawnych interesów - dodał.
Długi fragment homilii był poświęcony również polskiemu patriotyzmowi:
Trzeba dzisiaj z największą wrażliwością i odpowiedzialnością dokonywać rachunku sumienia ze swego patriotyzmu, czyli z umiłowania tego, co ojczyste. Musimy zatem stawiać sobie pytania: Czy miłujemy polską historię i staramy się ją ciągle poznawać? W jakiej mierze ulegamy współczesnym trendom, aby od niej uciekać i nie chcieć jej znać? W jakim stopniu ją zakłamujemy, mniej lub bardziej świadomie powtarzając kalki komunistycznej i liberalnej propagandy na temat naszej chlubnej przeszłości, naszych dokonań i naszych zmagań, między innymi w walce z hitlerowskimi, sowieckimi i późniejszymi okupantami? Idąc dalej za myślą Jana Pawła II, musimy również stawiać sobie pytania o stosunek do naszej polskiej tradycji. Czy ją prawdziwie szanujemy i miłujemy, czy też, być może, wstydliwie odwracamy się od niej, uważając ją za przejaw zaściankowości, zamknięcia na świat, lub za rodzaj kuli u nogi, która nie pozwala nam stawać się obywatelami świata?